TUTAJ SKOŃCZYŁAM

 

– Powiem, juści, co było dalej. Dalej było tak, jak Derkacz powiedział. Dlatego jestem tu, w dyliżansie, jadę do stolicy. – Poklepał torbę. – Wiozę petycję do tronu, a tu – poklepał się po kapoce – wiozę odwołanie od decyzji odwołania mnie z pensji nauczyciela.

Współpasażerka potakuje. Co ją tam, mieszczkę, to obchodzi. Milkniesz. Z nadzieją patrzysz na drogę. Czy już widać zabudowania Warszawy?

Skip to content